Wełny DROPSa – Baby Merino

Baby Merino ma u mnie etykietkę – włóczka dla największych wrażliwców. Przetestowana na najbardziej marudzących o podgryzaniu osobach i jeszcze się nie znalazła taka, która by się w miękkości Baby Merino nie zakochała.
Jak doskonale wiecie słowo „baby” w nazwie sugeruje, że włóczka jest produkowana specjalnie z myślą o maluszkach i to również tych najmniejszych. Baby Merino nie jest wyjątkiem. Nadaje się nawet dla najmłodszych. Nie tylko jest miękka, miła i nie gryzie, ale też jest bardzo lekka, przewiewna i ciepła – doskonałe połączenie przy ubrankach dla dzieci. Ponadto ma taką paletę kolorów, że aż się oczy śmieją. I nie sypie żadnym włoskiem. Nawet niemowlę, które wpakuje sobie kocyk z Baby Merino do buzi, nie zrobi sobie ani kocykowi wielkiej krzywdy.
Ale to nie tylko włóczka dziecięca. To są motki, które będą dobrym wyborem także dla dorosłych, tym bardziej, że znajdą się również kolory, którymi można się zachwycać w każdym wieku.
Przyjrzyjmy się zatem opisowi DROPSa i rozbierzmy go na czynniki pierwsze.
Baby Merino to 100% wełna merynosa. Włóczka składa się z wielki cieniutkich nitek, skręconych razem dość mocno. Taka struktura powoduje, że włóczka jest nie tylko miękka, ale i elastyczna. Doskonale się z niej dzierga. Na dodatek po praniu pojedyncze włókna łatwiej chłoną wodę i „puchną”, co powoduje, że dzianina po praniu staje się – o ile to możliwe – jeszcze milsza i lejąca.
Jakie oczka wychodzą z Baby Merino – równiutkie! Dlatego Baby Merino to świetna włóczka na wszystko, co ma mieć fakturę, warkocze, plecionki, wzory strukturalne. Ale także żakardy.
I właśnie… woda. Zacznijmy od tego, że Baby Merino, jak większość wełenek merynosa, bywa określana jako „budyniowata” – czyli miękka i puszysta. To ma swój minus, bo przy bardzo intensywnym użytkowaniu może się lekko mechacić. Ale doskonale znosi potraktowanie jej golarką. Ale jej „budyniowatość” ma też wpływ na kontakt Baby Merino z wodą. Po pierwsze po namoczeniu zmienia rozmiar, rozciąga się. To trzeba uwzględnić, planując robótkę. Próbkę sugeruję namoczyć i wysuszyć na płasko. Im grubsze druty, tym bardziej ten efekt widać (DROPS sugeruje druty nr 3.00 i moim zdaniem to takie maksimum dla robótek jednokolorowych, jeśli nie chcemy, żeby się bardzo rozciągnęły). Ale to rozciąganie ma i dobrą stronę – kocyk zrobiony na grubszych drutach po praniu rozciągnie się do słusznych rozmiarów. Baby Merino można prać w pralce (program do wełny i maksymalnie 40 stopni… 30 może być bezpieczniejszym wyborem). Natomiast nie jest zalecane długie namaczanie robótek z tej włóczki. I oczywiście suszymy na płasko, bo powieszone łatwo się deformuje, przez tą swoją miękkość.
Oczywiście doskonale już wiecie, że żeby zmniejszyć efekt rozciągania się, wystarczy zmienić druty na nieco cieńsze lub dziergać ściślej. Przy żakardach, które z Baby Merino wychodzą bajkowe, też raczej cieńsze druty – ja zazwyczaj dziergam żakardy z tego na 2.75.
I właśnie, do czego się Baby Merino nadaje? Wszystko, ale to absolutnie wszystko, co dla dzieci. Ale dorosłe udziergi to też dobry pomysł – lekkie sweterki i bluzeczki, również na szydełku, bo Baby Merino w wersji szydełkowej lepiej zachowuje kształt, jest bardziej „konkretne” w dotyku, ale nadal bardzo miłe i miękkie. Jeśli spódnice lub sukienki, to sugeruję właśnie szydełko, żeby się nie wyciągały i nie wypychały.
Ale Baby Merino to także idealna i jedna z moich ukochanych włóczek na chusty i szale w nieco cieplejszej wersji. Poniżej macie moją wersję Ascalona, właśnie z Baby Merino:
Jak widać delikatne plecionki tej chusty wyszły idealnie:
A więcej wzorów z Baby Merino znajdziecie na stronie DROPSa.