Krajki, krajki, krajki

Data publikacji: 5 lipca 2021|Kategoria: Bez kategorii|Tagi: , |Czas czytania: 6,4 min|

Tkanie krajek uzależnia… bardzo. U mnie oznacza to stan, kiedy mam na krośnie jedną, zaczętą, a już myślę, co dalej, jaka nowa osnowa, który wzór, jaka nitka. Oczywiście pojawia się wtedy tysiąc pomysłów na minutę i trudno mi wybrać jeden. Jak sobie radzę? Nadal głównym kryterium wyboru jest technika – ciągle chcę próbować czegoś nowego, ale zdarzają się takie projekty, kiedy wracam do najprostszych sposobów tkania, a cieszy wtedy nie nowość a kolor, efekt. Dziwnym trafem jako miłe przerywniki najczęściej tkam tęczowe krajki, które działają na mnie optymistycznie i relaksująco.

Ten wpis nie będzie wpisem o technikach, zaleceniach dla początkujących (no, może troszkę), będzie moim osobistym podsumowaniem dotychczasowych eksperymentów. I od razu odpowiem na ewentualnie pojawiające się pytanie – z czego najczęściej powstają krajki? Z bawełny o różnej grubości, merceryzowanej lub nie, jednokolorowej i melanżowej (melanże początkujący tkacze i tkaczki powinni pokochać, bo nawet najprostszy projekt staje się dzięki nim spektakularny). Czy każdy poleca bawełnę? Nie, bo niektórzy twierdzą, że łatwiej jest tkać, kiedy nitka nie przypomina sznurka, ale ja bardzo subiektywnie napiszę, że jednak polecam. Dlaczego? Bo bawełna się siebie nie czepia. Nitka się nie niszczy i nie mechaci od ciągłego machania czółenkiem. Ewentualnie „odtkanie” fragmentu po znalezieniu błędu jest relatywnie proste i nie stanowi wyzwania jak z miękką wełną. A wybór grubszej bawełny, miękkiej, niemerceryzowanej nigdy mnie nie zawiódł.

To teraz mój prywatny ranking trudności dotychczas tkanych rodzajów krajek.

Najpierw jednak wytłumaczenie słowa „na O i W”, czyli czym jest osnowa, wątek i kilka innych. Patrzymy na zdjęcie poniżej, gdzie wszystkie kluczowe elementy tkalniczo-krajkowe zostały zaznaczone.

W każdym rodzaju tkania osnowa to są nitki przygotowywane jako pierwsze, baza do dalszego tkania. Zawsze są pionowe, ale nie zawsze trafiają na krosno (bo są takie rodzaje tkania, gdzie się krosna nie używa). Ile ich jest zależy od rodzaju tkania, szerokości tego, co się tworzy, grubości nitki. Przy krajkach czasami jest ich zaledwie kilkanaście, przy potężnych projektach tkanych na szerokich krosnach lub bardzo skomplikowanych na tabliczkach „jest ich mrowie a mrowie”, czasami kilkaset (na krosnach przemysłowych… nawet boję się myśleć ile).

Czółenko to jest ta mała płaska rzecz, na którą nawija się nitkę, którą się później tka, przepychając ją od prawej do lewej i od lewej do prawej między nitkami osnowy. Ta nitka fachowo nazywa się wątek i sprawia, że nitki osnowy nagle stają się krajką lub tkaniną.

To teraz patrzymy na kolejne zdjęcie, gdzie zebrałam przykłady różnych krajek od najmniej do najbardziej skomplikowanych.

Zaczynamy od krajek (numer 1), gdzie osnowa na krośnie przygotowywana jest z kolorowej, zmiennej, melanżowej lub gradientowej nitki, ewentualnie z brzegami w innym kolorze (osnuwanie jest bardzo szybkie) i tka się bez żadnego dodatkowego kombinowania przy tej osnowie – czółenko w prawo, czółenko w lewo. Szybkie, relaksacyjne, proste, efektowne do bólu. Polecam z całego serca osobom zaczynającym przygodę z krajkami na krośnie, bo będzie ich cieszyć każdy centymetr. I tak, ta pierwsza od lewej krajka nie jest zrobiona z kilku kolorów – tak ułożyła się gradientowa bawełna z jednego motka, sama, bez mojej wielkiej pomocy.

Jeśli ktoś chce się nieco pobawić kolorami i ułożyć je sam, to wchodzi stopień wyżej i zaczyna kombinować z osnową (numer 2). Kolejne nitki układamy tak, żeby w utkanej krajce tworzyły wzór (ale tka się nadal w najprostszej wersji, czyli czółenko w prawo, czółenko w lewo). Czas poświęcamy na przemyślenie, zaprojektowanie i wykonanie osnowy, a później znowu jest szybko i efektownie. Brązowa krajka to dwa kolory ułożone tak, żeby tworzyły wzór, w krajce tęczowej jest chyba 14 kolorów i znacznie prostszy wzór, ale efekt zdecydowanie bardziej „wow”.

A kiedy te pomysły nam się znudzą, to zaczynamy kombinować nie tylko z osnową, ale i z procesem tkania. Zazwyczaj oznacza to, że nie pozwalamy nitkom układać się naturalnie (raz na górze, raz na dole), tylko wymuszamy na nich układ zgodny z zaprojektowanym wzorem. Czyli? Czyli ręcznie układamy nitki, która ma być widoczna, a która pod spodem. Przerażające? Lekko i przyznaję, że na początku robiłam mnóstwo błędów, ale po kilku metrach prób i błędów, przeklinania i stwierdzania, że skoro od setek lat ludziom to wychodzi, to nie może być trudniejsze niż ceramika artystyczna, więc wyjdzie i mnie. Ale w końcu załapałam i kluczem okazało się tkanie na początek z grubszych nitek, żadnej cienizny, bo wybieranie nitek grubości nitki maszynowej i zmuszanie ich do ułożenia się na górze lub na dole można zafundować jako karę najgorszemu wrogowi, a w miarę wąska krajka z grubej bawełny jako materiał eksperymentalny zadziała. Takich krajek jest wiele rodzajów. W krajach bałtyckich mamy coś, co się po angielsku (odkrywczo) nazywa Baltic-Style Inkle, czyli krajki w stylu bałtyckim (numer 3). W Polsce nazywane krajkami wybieranymi (bo wybiera się nitki i „pokazuje” im, gdzie się mają ułożyć. Znalazłam też określenie „pick-up”, czyli podnoszone (bo fakt, że najczęściej się podnosi, rzadziej pozwala opaść na dół). Jest też technika pokrewna – „pebble”, czyli „kamyczki” z Ameryki Południowej (numer 4), która daje niesamowity, nieco bardziej efektowy wygląd krajki, ale zasada jest podobna, coś układamy na górze, czemuś pozwalamy opaść na dół. I parę innych, które jeszcze przede mną. Zauważcie, że często w krajkach wybieranych wzór jest tworzony z grubszej nitki, a tło jest cieńsze. Te krajki to nieco wyższa szkoła jazdy, ale po opanowaniu zasad i nabraniu takiej czystej manualnej wprawy stają się źródłem totalnej radości.

I jeszcze krajki tkane na tabliczkach (numer 5) – ich faktura jest tak charakterystyczna, że trudno je pomylić z czymkolwiek innym. Tutaj nitki w trakcie osnuwania umieszczamy w otworach tabliczek (tabliczki kwadratowe są najpopularniejsze, ale istnieją heksagonalne lub trójkątne) i nitki te poruszają się w trakcie tkania dzięki temu, że tabliczka się obraca i wtedy nitka przesuwa się w górę lub w dół. Technika dla mniej najmniej rozpoznana. Umiem utkać krajkę, gdy mam wzór, ale jeszcze absolutnie nie ma mowy, żebym sama zaprojektowała cokolwiek, może oprócz czegoś najbardziej podstawowego. Do tego mam poczucie, że jeszcze nie wiem o tej technice wszystkiego i paradoksalnie to mnie cieszy, bo oznacza długą i radosną drogę odkrywania wzorów, pomysłów i niuansów, o krajkowych sztuczkach nie wspomnę.

Co przede mną? Całe morze możliwości, pomysłów, tradycji poszczególnych regionów, odkrywania symboliki wzorów i używanych kolorów, bo chyba za to tak uwielbiam tkanie – to jest podróż przez nitki, czółenka i krosna, ale przede wszystkim to zanurzenie się w historii, kulturze, symbolice i często także w ludzkich opowieściach, czyli coś znacznie bogatszego niż zajęcie manualne, jeśli tylko ktoś ma ochotę na to coś więcej.

Wasza Aga M. – Intensywnie Kreatywna

8 komentarzy

  1. antoninadz 5 lipca 2021 at 15:41

    Dziękuję za bardzo ciekawy wpis. Krótko, zwięźle i na temat. Krajki zjawiskowe. Jesteś osobą obdarzoną wieloma talentami. Najlepsze jest to, ze dzielisz się wiedzą z nami. Nie każdy to potrafi. Pozdrawiam serdecznie.

    • ik 5 lipca 2021 at 18:53

      Bardzo dziękuję za komplementy, mam nadzieję, że może ktoś poczuje się na tyle zaintrygowany, żeby rozważyć własną przygodę z krajkami.
      pozdrawiam Aga M.

  2. Iwona 5 lipca 2021 at 21:08

    Fantastyczny wpis! Wszystko na wagę złota dla mnie, bo już od dawna przymierzam się do tkania krajek i wszelkie informacje na temat chłonę jak gąbka. Te Twoje są zachwycajace i nie mogę przestać patrzeć na nie 🙂

  3. hahnoma 6 lipca 2021 at 14:09

    Bardzo ucieszył mnie ten wpis. Pierwsze koty za płoty z tabliczkami – krajeczka majstersztyk. Faktycznie przy tabliczkach jest bardzo dużo zmiennych i stąd projektowanie staje się wyzwaniem. Można próbować „na sucho” np. w programie Guntram weaving chociaż to nie na moje nerwy 😉 Trzymam kciuki za dalszą eksplorację 🙂

    • ik 6 lipca 2021 at 14:35

      Z projektowaniem krajek to u mnie jest tak, że uznaję je za test mojego zrozumienia techniki i detali. Może dlatego nawet nie próbuję się wspomagać programami. Jak utkam kilka kilometrów na tabliczkach, to liczę, że mi się w głowie poukłada tak, żebym mogła projektować sama. A jak nie, to jest tyle wzorów gotowych, że mi do końca życia nie zabraknie 🙂
      pozdrawiam Aga M.

  4. hanszkee 6 marca 2024 at 22:15

    Zaczynam przygodę z tkaniem na tabliczkach.
    Macie ogromny wybór cudownej bawełny. Czy mogłaby Pani jakąś szczególną polecić?
    Elżbieta

    • ik 7 marca 2024 at 06:27

      Do ćwiczeń nadaje się chyba najbardziej Safran, bo ma odpowiednią grubość i wytrzyma skręt i naprężenie.
      A później do tabliczkowych krajek to raczej nawet cieńsze niż Safran, czyli takie szydełkowe. Amber może się wtedy sprawdzić i kordonki

      Pozdrawiam
      Aga Mackiewicz

Zostaw komentarz